Przełowienie opróżnia morza
W miarę zanikania tradycyjnych gatunków inne gatunki stają się celem ataków, a nawet zmienia się ich nazwy, aby uczynić je bardziej atrakcyjnymi. Na przykład antar patagoński został wymyślony na nowo jako bardziej apetycznie nazwany chilijski labraks. Floty zapuszczają się również na bardziej odległe wody Arktyczny I Południowy oceany, aby spustoszyć tamtejsze populacje ryb.
Metody połowów stosowane przez te statki są często bardzo destrukcyjne. Trałowanie denne i rozprzowe sieci ciągnące po dnie morskim w celu połowu płastug, takich jak morszczuk i sola. Ale niszczą też wszystko na swojej drodze, niszcząc delikatne rafy koralowe. A większość metod połowu jest bardzo masowa, przez przypadek łowiąc wiele innych gatunków. Ten przyłów obejmuje żółwie, rekiny, delfiny i inne ryby, które często są wyrzucane martwe lub umierające do morza.
Jest też koszt ludzki. Rybołówstwo przemysłowe oznacza, że cierpią drobni rybacy stosujący bardziej tradycyjne metody. W Wielkiej Brytanii mniejsze łodzie mają trudności z zarabianiem wystarczających pieniędzy, a społeczności w wielu portach rybackich znajdują się w trudnej sytuacji ekonomicznej. Liczba rybaków również zmniejszyła się o połowę w ciągu ostatnich 20 lat. Gdzie indziej na świecie ludzie, których pożywienie i dochód zależą od ryb, obserwują znikanie ich zasobów, gdy obce statki pływają po ich wodach.
Niesprawiedliwe kwoty połowowe
Dużą rolę odgrywa w tym sposób, w jaki rząd Wielkiej Brytanii przydziela kwoty połowowe. Kwoty zostały skoncentrowane w rękach niewielkiej liczby wielomilionowych firm. Tylko pięć rodzin kontroluje prawie jedną trzecią kwot połowowych Wielkiej Brytanii, a ponad dwie trzecie kwot połowowych jest kontrolowanych przez zaledwie 25 firm. W porównaniu z mniejszymi przedsiębiorstwami rybackimi te duże firmy zatrudniają mniej osób, stosują mniej zrównoważone metody połowów i mniej pieniędzy trafia do lokalnych gospodarek.
Nasz rząd ma już możliwość zmiany sposobu rozdzielania kwot. Greenpeace prowadzi kampanię na rzecz bardziej sprawiedliwego systemu przydziału, który faworyzuje lokalne, zrównoważone rybołówstwo, co pomoże w tworzeniu miejsc pracy i umożliwi odbudowę zasobów rybnych.
Zmierzymy się także z korporacyjnymi gigantami plądrującymi nasze oceany. Thai Union, największa na świecie firma zajmująca się tuńczykiem i właściciel Johna Westa, przymykała oko na przerażające warunki dla pracowników i destrukcyjne praktyki połowowe. Ale wtedy oburzenie tysięcy ludzi na całym świecie zmusiło Thai Union do uporządkowania swojej działalności.
Musimy stworzyć więcej obszarów chronionych na morzu. Sieć sanktuaria oceaniczne zapewni schronienie rybom i innym organizmom morskim, aby mogły się rozwijać z dala od zagrożenia ze strony przemysłowych flot rybackich. Z zmiana klimatu stwarzając inne zagrożenia dla naszych oceanów, musimy udzielić im wszelkiej możliwej pomocy.